Setki publicznych milionów wciśnięte w blaszaną wydmuszkę. Polski samochód elektryczny właśnie skonał, zanim się narodził!

Skoro nawet nowy minister aktywów państwowych mówił niedawno, że "projekt Izera nie istnieje", możemy chyba oficjalnie pogrzebać projekt polskiego samochodu elektrycznego, który nawet nigdy nie odpalił silnika (bo go nie miał). Pomysł ma osiem lat, wpompowano w niego setki milionów złotych z naszych kieszeni, a jedyne co się zmaterializowało, to działka w Jaworznie pod fabrykę i zamówiona we włoskim biurze projektowym karoseria przykręcona do umownego meleksa. Projektem chcieliśmy zainteresować Chińczyków, bezkonkurencyjnych w swojej technologii elektryków, którymi zalewają właśnie rynki w Europie. W ten sposób Chińczycy mieli dostać fajny prezent: zbudowaną za unijne pieniądze fabrykę w Polsce, w której produkowaliby swoje samochody. W czasie, kiedy my przykręcaliśmy budę do meleksa, Norwegowie na ochotnika przechodzą na elektromobilność, a tamtejsze stacje benzynowe powoli zmieniają się w stacje ładowania samochodów. Sponsorem odcinka jest OANDA TMS Brokers.